s-wyszynski-cytat

Powstaniec Warszawski ze „Świętej Łomży”

IMG 6868Kiedy szedł do Powstania Warszawskiego miał 29 lat. Urodził się w 1915 roku w Łomży. W latach 1980-83 był prezesem Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej, które - wspólnie z innymi warszawskimi łomżyniakami - zakładał w 1958 roku.

Wojciech Antosiewicz urodził się jeszcze w czasie zaboru rosyjskiego, 4 kwietnia 1915 roku w Łomży, ale z powodu niewielkiego niedopatrzenia swoich rodziców, a przede wszystkim kancelisty parafialnego, oficjalną i urzędową datę urodzin przyjęto na 20 kwietnia.

Jego ojcem był Aleksander Antosiewicz - rodowity łomżyniak, z zawodu farmaceuta, właściciel składu aptecznego, wiceprezydent miasta Łomży, długoletni ławnik i radny miejski, prezes wielu stowarzyszeń społecznych i charytatywnych; matką zaś - Maria Danuta z domu Kosińska, urodzona 5 lipca 1884 roku w Pabianicach. Była córką sekretarza Miasta Pabianice, również społecznica. Przykład pomocy innym, pracy i działalności społecznej miał Antosiewicz już w swoim domu, przyglądając się inicjatywie rodziców. Wszyscy, którzy znali go wiedzą, że do końca swych dni był bardzo zaangażowany w pracę społeczną, związkową a przede wszystkim w działalność Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej, w którym przez ostatnie lata życia pełnił funkcję prezesa.

Ze wspomnień dzieci Wojciecha Antosiewicza: Dzieciństwo i młodzieńcze lata Ojciec spędził w swym rodzinnym mieście. Najpierw uczył się w domu, a od 1925 roku był uczniem w Państwowym Gimnazjum Męskim im. Tadeusza Kościuszki. Matuę zdał w czerwcu 1934 roku. W tym samym roku na ochotnika wstąpił do Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty w Zambrowie. Służba wojskowa trwała rok i we wrześniu 1935 roku w stopniu sierżanta podchorążego rezerwy piechoty opuścił szkołę. W miesiąc później był już studentem Wydziału Finansowo-Ekonomicznego w Szkole Nauk Politycznych w Warszawie. W trakcie studiowania podjął pierwszą pracę w Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowej w Warszawie. Pracował tam aż do wybuchu wojny.

W sierpniu 1939 roku - jak wszyscy mężczyźni - dostał kartę mobilizacyjną. Miał zgłosić się na stanowisko zastępcy dowódcy kompanii przeciwpancernej przy 33 Pułku Piechoty w Łomży. Stało się inaczej. Mocą specjalnego rozkazu dyrektora Okręgu Kolei Państwowych objął funkcję dowódcy Komendantury Wojskowej Dworca Wschodniego.

W pierwszych dniach września był komendantem pociągu ewakuacyjnego i przewoził do Lublina akta PKP oraz część personelu. Pociąg został zbombardowany w Otwocku. Ojciec udał się w poszukiwaniu swojego łomżyńskiego pułku. W dowództwie 33 pp zameldował się już 4 września. Był wtedy podporucznikiem rezerwy artylerii przeciwpancernej (nominacja 01.01.1937r.) 33 pp z kompanią przeciwpancerną, której był zastępcą dowódcy, wchodził w skład łomżyńskiej 18 Dywizji Piechoty, działającej w ramach Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew”.

Teren operacyjny dywizji obejmował miejscowości: Laskowiec – Teodorowo, poprzez Nowogród, Szablak, Jednaczewo, Łomżę, Pniewo, aż po Wiznę.

W dywizji tej walczyli też dwaj inni Antosiewiczowie – rodzony brat Ojca – Jerzy oraz brat stryjeczny, Kazimierz. Była więc to dywizja „rodzinna”. Bezpośrednim dowódcą Ojca był płk dyplomowany Lucjan Stanek. Dowódcą 18 Dywizji był płk dyplomowany Stefan Kossecki, a SGO „Narew” - generał brygady Czesław Młot – Fijałkowski. Walki w których Ojciec brał udział trwały do 13 września, kiedy to nastąpiło okrążenie w rejonie Andrzejewo - Łętownica, z którego częśćżołnierzy i oficerów dostała się do niewoli. Pozostałym, w tym naszemu Ojcu, udało się przedrzeć drogą przez Bug do szosy Siedlce - Warszawa. Trzykrotnie brany do niewoli niemieckiej i po trzykrotnych ucieczkach dostał się wreszcie do Warszawy. Był to już początek października. Jeszcze w 1939 roku zaczął szukać kontaktów ze znajomymi i oficerami ze swojego pułku. W grudniu wstąpił do pierwszej podziemnej organizacji. Była to Służba Podziemna Polski, którą potem przekształcono w Związek Walki Zbrojnej, a w 1942 roku w Armię Krajową. W lokalu przy ulicy Brzozowej na Starym Mieście został Ojciec zaprzysiężony przez porucznika o pseudonimie „Kulik”, natomiast sam otrzymał pseudonim „Lis”. Grupa dawnych znajomych i przyjaciół nazywała Go jednak przezwiskiem przedwojennym – „Antośka”.

Nowy rok 1940 zastał Ojca w Warszawie. Miał rikszę bagażową, która służyła do celów konspiracyjnych, a jednocześnie była źródłem utrzymania. Punktem kontaktowym dla Ojca był postój riksz od godziny 9 rano na pl. Żelaznej Bramy, obok Hali Mirowskiej. Swoją rikszą woził początkowo prasę i meldunki, w późniejszym okresie broń i amunicję w określone miejsca. Był to sklep spożywczy na ul. Mickiewicza 27, sklep mięsny na Mokotowskiej, zaplecze Św. Krzyża i wiele innych. Pod koniec 1940 roku dostał z firmy „Genelli” „lipną” koncesję na transport swoją rikszą wódek gatunkowych. Mieściła się ona w organizowanym przez Niemców getcie żydowskim, na pl. Grzybowskim. Dzięki mocnej przepustce rozwoził wódkę do sklepów w aryjskiej części miasta, a pod podwójnym dnem rikszy - materiały konspiracyjne.

Po napaści Niemców na Związek Radziecki od lipca 1941 roku pełnił funkcję oficera łącznikowego miedzy obszarem Generalnej Guberni i placówką „Szulborze Koty” kapitana Załogi na terenie Białostockiego Okręgu ZWZ, a później AK Funkcję tę Ojciec pełnił do momentu wejścia na te tereny Armii Czerwonej, to jest do końca 1944 roku. Przez te trzy lata do Jego obowiązków należało organizowanie przerzutów, przenoszenie meldunków, rozkazów, dokumentów, broni i amunicji z GG do placówki. W pracy tej pomagali Ojcu łącznicy terenowi i drużyny kolejarzy opolskich na stacji kolejowej Czyżew.

W tym czasie mieszkał Ojciec w Warszawie. Były to trzy kolejne mieszkania: przy ul. Matejki, Górnośląskiej i Dobrej. Równolegle miał mieszkanie w Jeziornej pod Warszawą, półoficjalnie pracował w fabryce papieru, głównie dla posiadania „Ausweiskarte”.

Z chwilą zaprzestania wyjazdów na teren białostocki w drugiej połowie lipca 1944 roku, dostał następny przydział. Był to Okręg Warszawski AK Obwód VII, Rejon V kapitana „Grzegorza”. Obejmował Piaseczno, Chylice, Skolimów, Konstancin i Jeziornę Królewską. Jako oficer broni, awansowany do stopnia porucznika, był Ojciec w kompanii por. Zygmunta Zarębskiego, ps. „Marian” i zajmował się zaopatrywaniem w broń i amunicję.

Dzień wybuchu Powstania Warszawskiego zastał Ojca w Jeziornie Fabrycznej. Pospiesznie zorganizowana mobilizacja skończyła się rozbrojeniem jednostki niemieckiej, wzięto jeńców, zdobyto broń i amunicję. W późniejszych godzinach wieczornych dotarł do Jeziorny Fabrycznej. Z Obwodu VII dostał rozkaz natarcia na Jeziorną Królewską i zniszczenie tam jednostki Wermachtu. Po załamaniu się natarcia powstańcy przebili się do lasów chojnowskich, a później do Lasu Kabackiego. Z Kabat wyruszyła do Warszawy grupa dowodzona przez kapitana „Grzegorza”. Pod silnym ogniem część ludzi przedarła się na Sadybę, a reszta w tym i nasz Ojciec, powróciła do lasu Kabackiego. Potem przedzierał się do lasów chojnowskich, Żabieńca, Zalesia Górnego i Chojnowa. W tym rejonie zastało Ojca wkroczenie Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego.

W styczniu 1945 roku zaczął nasz Ojciec szukać najbliższych, i rodziny. Będąc w Krakowie zgłosił się do rejestracji w WKR. Po weryfikacji stopnia oficerskiego pojechał do dowództwa II Armii WP do Włoch k/Warszawy. Tam został skierowany do zapasowego centrum oficerów, skąd dostał przydział do 28 pp 9 Dywizji Piechoty. Z jednostką tą przeszedł cały szlak bojowy. Po zdobyciu Nysy Łużyckiej został dowódcą 6 kompanii II batalionu. Zajmując kolejne pozycje i małe miasteczka, po wyjściu z okrążenia w rejonie Miltiz - Kickau dotarł do Łaby. Nocą z 8/9 maja 1945 roku w czasie przeprawy przez rzekę w rejonie Stadt – Wehlen - Potzache przyszedł pierwszy meldunek o końcu wojny. Był to najbardziej wyczekiwany dzień przez wszystkich Polaków.

Miesiąc później Ojciec był już w Bieszczadach. Trwały tam walki z bandami ukraińskimi. W rejonie Łańcut - Leżajsk - Jarosławiec - Przemyśl walczył do momentu demobilizacji, która nastąpiła 3 października 1945 roku.

Pierwszym miejscem pracy już w wolnej Polsce było Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Ojciec zaczął pracować w październiku, a w listopadzie ożenił się z najcudowniejszą dziewczyną czyli naszą Mamą, Jadwigą. Mama pochodziła z Jeziornej. Tam się urodziła i tam w czasie okupacji Rodzice się poznali. Po roku przenieśli się z Warszawy do Sopotu. Była tam delegatura MPiH. W roku 1948 rodzice wrócili do Warszawy, wtedy urodziłam się ja – Hanna, a rok później mój brat - Jacek, czyli „następca tronu” – jak mówił Ojciec.

Od powrotu do Warszawy aż do samej emerytury Ojciec był zatrudniony w jednostkach budownictwa, potem w Centralnym Zarządzie Zaopatrzenia Ministerstwa Budownictwa Przemysłowego, a następnie w Zjednoczeniu „Instal”. Ostanie miejsce pracy to Centralny Ośrodek Badawczo – Rozwojowy „Instal”. Tam pracował najdłużej, a przez ostanie lata pełnił funkcję dyrektora ds. ekonomicznych.

Był bardzo zaangażowany w pracę zawodową i społeczną – był działaczem związkowym. W uznaniu otrzymał w 1978 roku Złotą Odznakę nadaną przez Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Budowlanego. Wielką pasją Ojca była praca w Towarzystwie Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej. Łomżyniakom i tej Ziemi poświęcał cały wolny czas. Do Towarzystwa należał od 1958 roku, od chwili utworzenia i oficjalnego zarejestrowania. Przez wiele lat pełnił funkcję wiceprezesa Oddziału Warszawskiego. Towarzystwo, a właściwie ludzie którzy byli i są bez reszty oddani sprawom łomżyńskim, ich praca przyniosła i przynosi wiele dobrego samemu miastu i jego mieszkańcom. W pracy społecznej, tej na rzecz Towarzystwa, był Ojciec bardzo skrupulatny, wręcz uparty, może dlatego w latach 1980-1983 pełnił funkcję prezesa Zarządu Głównego TPZŁ w Warszawie. Jestem pewna, że gdyby warunki domowe były nieco inne, gdyby nasza Mama była zdrowa, Ojciec jeszcze więcej czasu poświęcałby „Świętej Łomży” – tak właśnie nazywał swoje rodzinne miasto. Za pracę i serce oddane temu miastu postanowieniem Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Łomży otrzymał Odznakę na Zasługi dla województwa Łomżyńskiego (1981r.).

W marcu 1979 roku, po wieloletniej chorobie zmarła nasza Mama. Była to niepowetowana strata, odejście Kochanej Osoby, której ciągle nam brak. W tym czasie Ojciec był od trzech miesięcy na emeryturze. Mógł teraz jeszcze bardziej poświęcić się pracy w Towarzystwie Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej, ale było jeszcze „coś”, co Go bardzo zajmowało. To był pierwszy wnuczek Maciej Wojciech. We wrześniu 1979 roku nasz Ojciec został dziadkiem. Szczęśliwym Dziadkiem. Z najmłodszym Antosiewiczem chodził na spacery i jeździł na sankach. Obecnie Maciej ma 26 lat, Oleńka młodsza o 2 lata od Macieja ma 24 lata i pewnie swojego dziadka nie pamięta. Natomiast my pamiętamy wielką radość na twarzy naszego Ojca, gdy dowiedział się o narodzinach wnuka i wnuczki. Maciek drugie imię dostał po swoim dziadku, a Oleńka to przecież imię jej pradziadka Aleksandra Antosiewicza. Mój brat Jacek, drugie imię też dostał po swym dziadku Aleksandrze, powtarzalność imion to taki niepisany zwyczaj w naszej rodzinie.

Nasz Ojciec właściwie nigdy nie chorował. Zdarzały siężne dolegliwości, były sensacje sercowe, ale nie wyglądało to groźnie. W lecie 1982 roku zaczął uskarżać się na ból w okolicy prawej łopatki. Lekarze długo nie mogli postawić właściwego rozpoznania choroby. Gdy była już znana, okazało się niestety, że jest zbyt późno postawiona. Po przebytej operacji i półrocznym pobycie w szpitalu w sierpniu 1983 roku odszedł od nas wszystkich. Zostawił swoje dzieci, wnuki, rodzinę, przyjaciół i Łomżę … .Poszedł na spotkanie ze swymi Rodzicami i Żoną.

Żcie naszego Ojca trwało 68 lat. Przez ten czas uczył się, walczył, pracował. Żył skromnie, ale zaleźli się ludzie, którzy chcieli Ojca wyróżnić i w jakiś sposób podziękować za tę pracę i walkę. Otrzymał kilka odznaczeń wojskowych i cywilnych, wśród nich m.in.: Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami – sierpień 1943 r. , Armia Krajowa, Krzyż Walecznych – listopad 1944 AK, Srebrny Krzyż Zasługi, Medal Grunwaldu za udział w Walkach o Berlin Medal za udział w Wojnie Obronnej w 1939 r. Pośmiertnie prezydent RP Lech Wałęsa nadał Mu 9 maja 1990 r. Warszawski Krzyż Powstańczy. Wojciech Antosiewicz pochowany został na warszawskich Powązkach kw. 131, rząd II, gr 10. Na grobie widnieje napis: ŁOMŻYNIAK...

SALONIK WYDAWNICZY

Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej
ul. Sienkiewicza 8

Zapraszamy
codziennie od 8.00-15.00

JEDYNA W REGIONIE BAZA WYDAWNICTW O ŁOMŻY
I ZIEMI ŁOMŻYŃSKIEJ

1procencik

Dziękujemy Wszystkim,
którzy przekazali w swoim rocznym zeznaniu podatkowym swój jeden procent na rzecz Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej.

Free business joomla templates